Jedno z pierwszych świadectw obecności na rosyjskiej ziemi agrosymboli pochodzi od Emila Baczurina - odkrywcy Permskiej Strefy Anomalnej. Jesienią 1983 roku, zauważył on w lesie koło osady Mołebka niebieskawe świecenie w kształcie półsfery. Potem na granicy lasu znalazł on krąg wygniecionej dziwnie trawy i zmierzył jego średnicę - 62 metry. W czerwcu 1996 roku, pojawił się cały piktogram w kształcie trzech koncentrycznych kół pojawił się na polu przy drodze wylotowej z miasta Nowokubańsk w Krasnodarskim Kraju. Miejscowi odnieśli się do tego fenomenu, jak do carskiego prezentu. Tam zatrzymywały się nawet weselne orszaki, by młodzi nie cierpieli z niedostatku. Ale rekordowym dla Rosji (i Anglii też) był rok 1999.
I po co to?
P.: Jest pan jednym z tych, którzy badali kręgi na polach. Czymże zdumiewa ten fenomen przy bliższym badaniu?
O.: Przede wszystkim swoimi rozmiarami i swoim artyzmem wykonania. Jak już tu mówiłem, ludzie nie posiadają takiej technologii, która umożliwiałaby im wykonanie takich agroformacji tak czysto i dokładnie. Byłaby to arcyzłożona z technologicznego punktu widzenia i bardzo droga procedura. Gdyby Bill Gates, czy jeszcze ktoś z takimi środkami finansowymi, chciał powtórzyć taki wyczyn, to pochłonęłoby to mnóstwo pieniędzy. Zakładając, że mamy taką technologię i środki na jej wykorzystanie musimy zadać jeszcze jedno - kluczowe - pytanie: i po co to wszystko?
P.: Biofizyk dr Paweł Połunian z Krasnojarska twierdzi, że agroformacje na polach rysują co bogatsze korporacje świata. Ich celem jest zrobienie ogólnoświatowego show na temat Przybyszów z Kosmosu. W szczytowym momencie akcje wysoko-technologicznych kompanii spadną (a na co one potrzebne, kiedy istnieje wyżej rozwinięta cywilizacja?!), i wąski krąg wtajemniczonych wyciągnie ogromne zyski na wahnięciach kursów giełdowych?
O.: Oczywiście, póki nie ma rozwiązania zagadki tego fenomenu, wszystkie hipotezy są równoprawne. Nawet królowa angielska obiecała nagrodę w wysokości 500.000 GBP temu, kto rozwiąże zagadkę powstawania kręgów na polach. I te pieniądze do dziś dnia nie zostały nikomu wypłacone...
Drugi etap.
P.: Mówił pan, że część rosyjskich agrosymboli znajduje się w pasmach, które schodzą się w jednym punkcie w Republice Komi. To właśnie tam znajdować się ma tajemnicze, kamienne sanktuarium, podobne do angielskiego Stonehenge. Czy macie jakieś informacje o tym miejscu?
O.: Tak, to właśnie swego czasu tam próbowano poszukiwać Człowieka Śniegu. W czasach ZSRR jasnowidze przekazali informację zoologom, że nasz Yeti zamieszkuje właśnie w tych rejonach Arktyki, ale na spotkanie z nim mógł pójść tylko jeden człowiek. I znalazł się taki śmiałek - Władimir Puszkariew. Jesienią 1978 roku on poszedł tam... i już nie wrócił. Ekspedycja, która poszła w ślad za nim, znalazła tylko pusty namiot. Nie znaleziono śladów walki, ale samego człowieka też nie znaleziono. Ani jego zwłok...
Miejscowi nie tylko opowiadają o tajemniczym kamiennym sanktuarium w tundrze, oni twierdzą, że w tamtym rejonie bardzo często, a nawet częściej, niż w Krasnodarskim Kraju, znajdują się kręgi w polach. Tylko, że tam nie rośnie pszenica, a na śniegu czy gołej ziemi albo na mchach one długo nie uchowają się.
P.: My tutaj mówimy o kręgach, a przecież ostatnimi laty na polach pojawiają się coraz bardziej złożone agroformacje - piktogramy. Szczególnie w Anglii - ostatnio pojawił się tam rysunek wyobrażający Układ Słoneczny, zaś w innym przypadku na polu pszenicy pojawiła się ogromna twarz humanoida...
O.: Jest czymś bezsensownym interpretować tylko jeden rysunek, tajemnicę tą można rozwiązać tylko dysponując całościową wiedzą o niej. Jak dotąd, to ani w Anglii, ani w Rosji czy w innym kraju, nie odnotowano pojawienia się identycznego piktogramu, oczywiście poza pojawianiem się klasycznych kręgów bez żadnych dodatków. Wynikałoby z tego, że rysunki nie są jakimś szczególnym swoistym "alfabetem", według którego "z góry" dyktują nam jakiś konkretny tekst.
Nie patrząc na ogromną różnorodność kształtów, pojawiają się jednak wspólne cechy i tendencje. I tak, do roku 1996, na naszych polach pojawiały się kręgi i elipsy. Potem nastał czas bardziej złożonych rysunków - kompozycji z kręgów i linii. Potem rysunki stały się jeszcze bardziej złożone - przy czym linie proste stały się krótsze, zaś krzywe - dłuższe. Powiedziałbym zatem, że Rosja teraz znajduje się na drugim etapie przejawiania się tego fenomenu, zaś Anglia na trzecim. Tam na polach znajdują się już prostokątne obrazy, które przypominają ekran telewizora.
Co będzie dalej, jakie jeszcze rysunki pojawią się na naszych polach, co jeszcze pokażą Ludzkości ich nieznani Twórcy - jest nadzwyczaj interesujące...
W następnych numerach "AiF" Wadim Czernobrow będzie opowiadał o zagadkowych podziemnych miastach, o losie "Kysztymskiego karła" Alieszenki i o najbardziej anomalnych miejscach w Rosji.
***
Jak widać, wywiad z Wadimem Czarnobrowem wskazuje na to, że istnieje gdzieś w głębi rosyjskiej Arktyki zapomniane sanktuarium na miarę Stonehenge. Ile w tym prawdy - nie wiem. Będę śledził tą historię, na łamach "AiF" oraz w Internecie.
Jeżeli jest ona prawdziwa, to oznaczałoby, że podręczniki historii należy dać na przemiał i napisać je de novo - ab ovo... Byłby to zatem kolejny dowód na to, że istniała potężna cywilizacja-matka, której ślady pozostały w legendach i potężnej megalitycznej architekturze. Ciekawy jest związek pomiędzy agroformacjami a znajdywanymi artefaktami świadczącymi o bytności ludzi przed tysiącami lat na tych terenach. Reguła ta sprawdza się doskonale także w naszym kraju - że wspomnę tylko odkrycia w Wylatowie i innych miejscach, gdzie pojawiały się agrosymbole.
Istnieje jednak potężny argument "kontra", który podważa całe to rozumowanie. Otóż ta część świata leży już w Arktyce, która od 35 mln lat wysyłała do Europy, Azji i Ameryki Północnej gigantyczne masy lodu - i to co najmniej dwadzieścia razy, z czego cztery w ciągu ostatniego miliona lat. Ostatnie zlodowacenie miało miejsce 12.000 lat temu, a zatem sanktuarium to może sobie liczyć tylko tyle i nie więcej. Wcześniej była tam tylko gigantyczna czasza lodowa gruba na kilometr... Tak czy owak, odkrycie takiego sanktuarium - takiego Stonehenge-2 - stanowiłoby przewrót w naszych pojęciach o historii Homo sapiens sapiens na planecie Ziemia.
Przekład z j. rosyjskiego i komentarz - Robert K. Leśniakiewicz
--------------------------------------------------------------------------------
[1] Chodzi o Swiatłojar Oziero o którym pisano na łamach "AiF" nr 44 i 46/2003, mój przekład tego artykułu jest dostępny na stronie internetowej CBUFOiZA - http://ufo.internauci.pl/ - przyp. tłum.
[2] Sankt Petersburga - przyp. tłum. |