Każdego roku rozpoczęcie. „sezonu piktogramów” staje się początkiem gorączki i przygotowań akcji badawczych, a także oczekiwaniem przez ludność na kolejne agrosymbole, które mają tendencję do pojawiania się w tych samych rejonach.
Jakże trudno znaleźć się w piktogramie i dyskutować z obecnymi tam turystami, właścicielami pól, a także niektórymi badaczami, którzy uparcie lansują tezę o pozaziemskim pochodzeniu agroformacji. Skąd bierze się takie przekonanie? Skąd wiadomo, że taka jest prawda? Jakże trudno jest tam być i mieć inne zdanie..... Wydaje się, że ktoś kto śmie wyrażać nieco inne przekonanie o pochodzeniu agroformacji staje się niejako skazany na śmieszność. Powodem tego jest chyba propagowanie tego zjawiska jak dotychczas wyłącznie w aspekcie pozaziemskiego pochodzenia, co spowodowało w pewnym sensie „kult piktogramów” trudny dziś do modyfikacji.
Nie należy tego pomijać i trzeba zdecydowanie powiedzieć, że zjawisko powstawania piktogramów niekoniecznie musi się wiązać z ingerencją Kosmitów. Jest to przecież tylko jedna z hipotez i choć jako bardzo atrakcyjna, niekoniecznie musi być słuszna. Są przecież nieznane nam siły przyrody, które mogą być twórcami tych zjawisk . Są przecież anomalia pogodowe, magnetyczne, geopatyczne czy inne nie poznane dotąd dostatecznie przez naukę jak np. piorun kulisty, którego pochodzenie i natura do dziś nauka nie potrafi wyjaśnić precyzyjnie. Nasza planeta to przecież także skomplikowany „organizm”, którego nie rozumiemy.
Przyjęcie działania obcych cywilizacji, które chcą nam coś przekazać lub usiłują się z nami skontaktować jest daleko idącym uproszczeniem i chyba ucieczką przed próbami naukowego wyjaśnienia fenomenu. Gdy zawiodą metody konwencjonalnego zbadania zjawiska – dopiero wtedy można mówić o pochodzeniu agroformacji innym niż ziemskie. A czy takie próby podjęto?
Nie należy też zapominać o drugiej stronie medalu. Na pewno trzeba się liczyć z tym, że w ogólnej skali tych zjawisk znajdą się piktogramy wykonane przez człowieka. Jest to coś w rodzaju próby lub sprawdzenia ludzi badających i zajmujących się tą tematyką. Znajdą się zawsze dowcipnisie, znajdą się także tacy, którzy będą chcieli jakby podtrzymać pewnego rodzaju „tradycję” na danym terenie. Mamy świadomość z istnienia cropmakersów w Polsce, którzy zaśmiewają się później siedząc przed ekranem komputera i z satysfakcją czytają internetowe lub prasowe doniesienia czy też ze złośliwą radością śledzą starania badających, którzy z usiłują wyjaśnić zjawisko powstania piktogramów. Im też należy się informacja, że wiemy o ich istnieniu i działaniu, że wiemy, że niektóre agrosymbole są dziełem człowieka, że przez wiele lat występowania zjawiska, badający mają już dużo doświadczenia i nie jest ich łatwo oszukać, że nie będą oni pędzić na złamanie karku na każdy sygnał. Ten czas już minął. Oszukani mogą zostać tylko właściciele pól, choć także i oni nie podchodzą już do wszystkiego bezkrytycznie. Szkoda tylko, że znajdujące się wśród całej gamy agroformacji, te wykonane przez ludzi, zafałszowują rzeczywisty obraz całego zjawiska i oddalają jego rozpoznanie. Miejmy nadzieję, że ten rok jak i lata następne spowodują, że „żartów z piktogramami” będzie coraz mniej i że wreszcie uda się zrozumieć zjawisko i je zbadać, czy też z zadumą i pokorą pochylić nad mim głowę.
Jest także i trzecia strona tego medalu – otóż mamy okazję zobaczyć na własne oczy mechanizm powstawania i rozwoju klasycznego ufomatactwa, które powstało na bazie pewnego faktu o dużym stopniu dziwności, a następnie pod wpływem mediów i wywołanej przez nie histerii, zaczęło żyć własnym życiem. Tak zatem wydarzenia w Wylatowie i okolicach nie są już tylko manifestacją nieznanych nauce sił ziemskich czy kosmicznych, ale nade wszystko sensacją, na której można doskonale zarobić, wypromować swój region, a przede wszystkim własną osobę. Tak było w przypadku osławionej „Ufokatastrofy w Roswell”, „Wydarzenia nad Maury Island”, „Eksperymentu Filadelfia”, itd. itp. – w których to przypadkach normalne, acz niecodzienne wydarzenia w rodzaju katastrofy lotniczej, zrzutu odpadów radioaktywnych dna ląd czy zgubienie bomby jądrowej stały się punktem wyjściowym do utworzenia Legendy o Kosmitach, tajnych eksperymentach rządu USA czy katastrofy Latającego Spodka. We wszystkich tu powołanych przypadkach zarabia lobby hotelowo-turystyczne, głównie na ludziach, którzy pragnąc zobaczyć coś niezwykłego pielgrzymują do tych miejsc, przy okazji zostawiając w tych miejscowościach miliony dolarów. Podobnie jest z Area-51 i innymi „strefami”, które są „wabikiem” dla oszołomów, podczas kiedy najtajniejsze projekty realizowane są gdzieś indziej... I dokładnie tak jest w przypadku Wylatowa i okolic. Kiedy nie stało faktów, zaczęto je fabrykować – tylko po to, by głodne sensacji media mogły rozdmuchiwać je na cały świat, a ich „twórcy” mogli brylować w TV i Internecie.
W związku z tym Centrum Badań UFO i Zjawisk Anomalnych oświadcza, co następuje:
CBUFOiZA odcina się zdecydowanie od prowadzonej przez niektóre osoby kampanii oszczerstw, pomówień i zniesławiania wymierzonej w badaczy mających niezależny osąd tego, co dzieje się w Wylatowie i okolicach. CBUFOiZA będzie aktywnie wspierać i współpracować z osobami prywatnymi i organizacjami, które dążą do bezstronnego i naukowego wyjaśnienia fenomenu agroformacji. CBUFOiZA będzie ujawniać wszelkie próby podrabiania czy przerabiania agroformacji oraz fałszowania informacji o nich, wykorzystując swe możliwości, siły i środki. W przeciwieństwie do niektórych „badaczy” CBUFOiZA nie zależy na rozgłosie i promowaniu własnej organizacji (czego dowód dawaliśmy niejednokrotnie po prostu odmawiając wzięcia udziału w programach TV czy radiowych poświęconych ufologii), ale na ustaleniu prawdy obiektywnej, bez względu jaką by ona była. CBUFOiZA będzie działać w oparciu o arystotelesowską maksymę: Amicus Plato, sed magis amica verita est, co oznacza, że będziemy dążyć do prawdy bez względu na osobiste przyjaźnie czy animozje.
Robert K. Leśniakiewicz Zygfryd Świerkowski |