Z jednego końca horyzontu na drugi przemieszczały się w kilkanaście sekund.
Kiedy jeden był już na środku nieboskłonu, wylatywał z horyzontu drugi. Potem
wszystkie zatrzymywały się ok. 20 stopni nad horyzontem. Po pewnym czasie było
ich jak w mrowisku!!!! W końcu poszliśmy spać, ale nie zniknęły, były tam. Było
ich tam (pojedynczych "chmurek") kilka setek!!!
Obecnie sprawa w trakcie zbierania materiałów. Informacje o tym zdarzeniu
mamy pochodzą z kilku źródeł, które opisują jak się wydaje ten sam
przypadek. |